
Kujawiak walczy o Staniszewskiego
Kujawiak Włocławek, tak jak zapowiadali jego działacze, nie rezygnuje z walki o swojego najlepszego napastnika Damiana Staniszewskiego, który przed świętami związał się półtoraroczną umową z Jagiellonią. Wydział Gier Polskiego Związku Piłki Nożnej stwierdził we wtorek, że Staniszewski ma ważny kontrakt z Kujawiakiem.
Negocjacje działaczy Jagiellonii i menedżera Piotra Tyszkiewicza w sprawie podpisania kontraktu ze Staniszewskim były burzliwe, towarzyszyły im poważne zwroty. Jedną z kwestii spornych było właśnie to, czy zawodnik jest wolny, czy może ma ważną umowę z Kujawiakiem. Tyszkiewicz przekonywał, że zgodnie z jednym z zapisów w kontrakcie Staniszewski miał prawo jednostronnie go zerwać, co też uczynił. Białostoczanie w końcu się przekonali i związali się z napastnikiem na 18 miesięcy.
Jak przekazał nam Artur Kapelko, dyrektor Jagiellonii, kiedy zgłosił się do Kujawiaka z prośbą o wydanie zwolnienia zawodnika, potrzebnego do zatwierdzenia w nowym klubie, dostał odmowę.
– Dlatego zwróciliśmy się z zapytaniem do kilku organów Polskiego Związku Piłki Nożnej, w tym wydziału gier, jaki jest statut Damiana Staniszewskiego – mówi Kapelko.
We wtorek zapytaniem zajął się PZPN.
– Uznaliśmy, że Staniszewski ma ważny kontrakt z Kujawiakim – powiedział nam przewodniczący wydziału gier Wojciech Jugo. – Uznaliśmy tak na podstawie umowy zawartej przez niego w lipcu z Kujawiakiem na rok. Przepisy Polskiego Związku Piłki Nożnej określają jasno, że nie można jednostronnie rozwiązać kontraktu, tylko za porozumieniem. Inną ewentualnością jest zwrócenie się z taką sprawą do związku, który może uczynić to z powodu winy klubu lub też zawodnika albo bez orzekania winy. Takie są przepisy.
Co jednak z zapisem w kontrakcie zawodnika o możliwości jednostronnego rozwiązania umowy?
– Zapisy sprzeczne z przepisami PZPN nie mają zastosowania – tłumaczy Jugo.
Jak to możliwe, że Jagiellonia dopiero teraz kieruje pismo do wydziału gier? I co zamierza zrobić dalej?
– Kiedy już dostaniemy pismo z wydziału gier, bo na razie znam opinię tylko z relacji ustnej, zbierze się zarząd klubu i będzie decydował, co dalej – odpowiada Kapelko.
Piotr Tyszkiewicz jest wręcz zażenowany sytuacją.
– Najwyższy czas zatwierdzać zawodnika, a nie pytać o stan prawny – powiedział nam. – Damian jest zawodnikiem Jagiellonii. Jeśli Kujawiak odmówił na piśmie wydania odcinka zwolnienia, trzeba z tym iść do wydziału gier i prosić o interwencję. Skoro Jagiellonia pyta, to stoi w miejscu, nie posuwa się do przodu.
Tyszkiewicz przekonuje, że zgodnie z przepisami Jagiellonia i tak wygra w końcu walkę o Staniszewskiego. Chociaż zakładał, że wydział gier może być innego zdania:
– Już tak zrobił w przypadku Michała Trzeciakiewicza, ale przed komisją odwoławczą wygraliśmy – mówi menedżer. – Dlatego proszę Jagiellonię o szybkie i stanowcze działanie. Przecież runda się zbliża.
Przypomnijmy, Trzeciakiewicz przyszedł do Jagiellonii przed trwającym sezonem również z Kujawiaka, a jego menedżerem także był Tyszkiewicz. Trzeciakiewicz dla odmiany sam złożył w Wydziale Gier PZPN wniosek o rozwiązanie umowy z Kujawiakiem z winy klubu. Mimo niekorzystnej decyzji, pomocnik i jego menedżer walczyli dalej. Komisja odwoławcza uznała ich racje.
– Sytuacja Trzeciakiewicza była zupełnie inna. Nie można tego porównywać – twierdzi Jugo.