
Pazdan: Święta w licznym gronie
– Zawsze bardzo fajnie kojarzył mi się ten czas. Od lat spotykaliśmy się w domu rodzinnym w Krakowie na osiedlu Dywizjonu 303 po to, żeby całą rodziną wspólnie spędzić święta –mówił nasz defensor Michał Pazdan, z którym porozmawialiśmy o świętach Bożego Narodzenia.
– W poprzednim roku było inaczej ze względu na sytuację pandemiczną. Gdy byłem mały, z niecierpliwością czekałem na pierwszą wigilijną gwiazdkę, a potem czułem zapach gotowanych pierogów, barszczu, czy uszek. Wszyscy dbali o to, żeby to ładnie wyglądało. Rano jadłem lekkie śniadanie, a później czekałem na to, aż wszystko się zacznie – dodał.
– Zawsze spotykaliśmy się dużą liczbą osób, około 15 albo nawet 17. Brat ma czwórkę dzieci, drugi ma córeczkę. W tłumie rozmawialiśmy, rozdawaliśmy prezenty, było przyjemnie.
– Czekam z niecierpliwością na barszcz z uszkami. Zawsze go lubiłem. Pozostałe potrawy spożywane były raz w roku. Na przykład karp czy kompot z suszu. Pierogi jedliśmy częściej.
– Nie przepadam z kolei za czasem przedświątecznej gonitwy. Nie o to powinno w tym wszystkim chodzić. Często w okresie kompletowania i pakowania prezentów człowiek nieźle się namęczy. To jest tylko teoretycznie czas wolny. Tuż przed świętami nie raz coś przygotowujemy na ostatnią chwilę, bo wcześniej nie ma kiedy.
– Prawda jest taka, że odpoczywamy dopiero po świętach, bo szczególnie dla piłkarza brakuje momentów, by to wszystko poukładać, zgrać odpowiednio z czasem. Okres przedświąteczny jest bardzo intensywny – zakończył były reprezentant Polski.