
Grzegorz Mańkowski szefem skautingu Jagiellonii
Jagiellonia Białystok ma nowego szefa skautingu. Został nim pracujący od dłuższego czasu w „Dumie Podlasia” Grzegorz Mańkowski. Z okazji nominacji na to stanowisko porozmawialiśmy z Grzegorzem Mańkowskim
– Jak wyglądała pana droga zawodowa jako skauta?
Grzegorz Mańkowski, szef skautingu Jagiellonii Białystok. – Z piłką związany jestem od dzieciństwa. Trochę grałem, ale po wyjeździe do Anglii zainteresowałem się skautingiem. Podczas pobytu na Wyspach podjąłem decyzję o spróbowaniu swoich sił w tym zakresie. Pierwszy klub z którym współpracowałem był niewielką, lokalną drużyną. Z czasem to ewoluowało, aż wreszcie trafiłem do Premier League. Współpracowałem m.in. z Aston Villą, Birmingham City, Wolverhampton czy West Bromwich Albion. Praca na rynku brytyjskim niewiele różni się od tej w Polsce. Więcej się jeździ i ogląda zawodników na żywo.
– Po powrocie do Polski w 2021 roku podjął się pan nowego wyzwania, jakim była praca w Jagiellonii.
– Współpracę zaczęliśmy jeszcze podczas mojego pobytu w Anglii. Zgłosiłem się kiedy rekrutowano nowy dział. Dostałem szansę wejścia do głównej grupy w poprzednim składzie za dyrektora Juszczaka.
– Jak wyglądały pana początki w „Dumie Podlasia”?
– Wykonywaliśmy bardzo dużo raportów, co miało posłużyć zbudowaniu bazy danych. Z czasem ewoluowało to w kierunku poszukiwania zawodników pod kątem wymaganych przez klub pozycji. Zaczęliśmy w licznym, dwunastoosobowym gronie, z którego uformowała się grupa ośmiu stałych skautów, co było dotąd kontynuowane. Teraz modyfikujemy zasady działania, będziemy operowali w mniejszym gronie, bardziej wyspecjalizowanym pod konkretne działania.
– Na czym polega i jak wygląda praca na stanowisku szefa skautingu?
– Polega na nadzorze i koordynowaniu skautingu oraz skautów, a także wyszukiwaniu nowych zawodników do pierwszego zespołu oraz drużyny rezerw. Zarządzamy obecnie grupą 12 skautów – trzema pracującym w klubie na etacie oraz dziewięcioma wolontariuszami, rozsianymi po Polsce. Głównie zajmują się rynkami zagranicznymi oraz niższymi klasami rozgrywkowymi w kraju. Trzeba zaznaczyć, że zajmujemy się wyłącznie pierwszym zespołem i jagiellońskimi rezerwami. Obserwacja zawodników pod kątem drużyn młodzieżowych jest rozwiązana inaczej.
– Jak układa się pana współpraca z dyrektorem sportowym Jagiellonii, Łukaszem Masłowskim?
– Ściśle ze sobą współpracujemy, jesteśmy w stałym kontakcie. Wymieniamy się profilami zawodników, analizujemy rynek. Oczywiście ostateczna decyzja leży po stronie Łukasza, po mojej stronie leży bardziej podsuwanie pomysłów.
– Jakie stawia pan sobie cele?
– Z pewnością chcielibyśmy pomóc w walce o coś więcej niż w zakończonym niedawno sezonie. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chciałbym pomóc Jagiellonii w przyszłości w walce o europejskie puchary. Jeżeli chodzi o najbliższą przyszłość to skupiamy się na poszukiwaniu i pozyskaniu napastnika. To jest priorytet.